ENG
FB

2015.05.15 - III etap

MAJĄC ADĘ SARI ZA WZÓR...

LESŁAW CZAPLIŃSKI - dziennikarz, krytyk muzyczny

15 maja odbyły się przesłuchania III Etapu, w których wzięło udział dziewięcioro finalistów. Wykonywali oni po dwie arie operowe z towarzyszeniem Orkiestry Opery Krakowskiej pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka.


ADAM SMITH – tenor, Wielka Brytania

To był najlepszy występ tego śpiewaka na przestrzeni całego konkursu. O ile w arii Rudolfa z "Cyganerii" zrazu dawały znać o sobie pewne niedostatki, a przy atakowaniu c dwukreślnego pojawiło się pewne przebarwienie, to całość została płynnie zaśpiewana i ze znaczną dozą ekspresji, a korzystne wrażenie utrwaliło  zakończenie stopniowo wyciszającym się dźwiękiem. Można było odnieść wrażenie jakby Feliks Nowowiejski pisał arię Domana z "Legendy Bałtyku" z myślą o tym artyście, albowiem jej tessytura i rozpiętość jego głosu idealnie się pokrywają. Tym razem nic nie zakłócało wyrównanego brzmienia, a dużym atutem okazała się polska dykcja, a co za tym idzie - zrozumiałość większości tekstu.


SONIA WARZYŃSKA – sopran, Polska

Niektórych razić może specyficzna barwa głosu, wywołana nieznacznym wibratem. Arię Zuzanny z "Wesela Figara" wykonała ze znaczną kulturą, skupiając się raczej na jej lirycznym, kantylenwoym charakterze. W arii "Mimi" z "Cyganerii" może nie najbardziej płynne było portamento, ale śpiewaczka starała się to nadrobić walorami interpretacyjnymi, uzyskiwanymi między innymi poprzez różnicowanie dynamiki.


JOANNA WĘGRZYNOWICZ-NOWAK – sopran, Polska

Karierze scenicznej tej śpiewaczki dobrze wróżyć może umiejętność integralnego tworzenia postaci, na co wskazuje przywiązywanie dużej wagi do recytatywu, który nie stanowi li tylko konieczny wstęp do arii, lecz dostarcza niezbędnej charakterystyki granej bohaterki. Zaśpiewany mezza voce recytatyw "C'est des contrebandieres" we właściwy sposób wprowadził do samej arii Micaëli z "Carmen", momentami wykonanej nieco ściśnionym głosem, zwłaszcza przy podejściu forte do wysokiego rejestru, w dalszym jednak ciągu zwracała uwagę delikatna intonacja wysokich tonów, stopniowo wzmacnianych dynamicznie. W arii Małgorzaty "z klejnotami" z "Fausta" zrazu koloraturom brakowało właściwej perlistości, za drugim razem ich rysunek był już o wiele bardziej wyrazisty.


HUBERT ZAPIÓR – baryton, Polska

Rzeczywiście szampańska okazała się w wykonaniu tego śpiewaka pierwsza aria tytułowego "Don Giovanniego", utrzymana w "musującym" tempie, czemu sprzyjała lekkość głosu, z którego przemawiała uwodzicielska natura postaci. Z interpretacją repertuaru kontuszowego, w tym polonezowej arii Miecznika ze "Strasznego dworu" Stanisława Moniuszki, artysta powinien, moim zdaniem, jeszcze zaczekać, aż "zmężnieje" jego baryton z lirycznego obecnie tembru do bardziej dramatycznego odcienia.


MIRIAM ALBANO – mezzosopran, Włochy

Jedna z arcyksiężniczek po prapremierze Mozartowskiej "Łaskawości Tytusa" wyraziła się o nowej operze, iż jest to "porcheria tedesca" (niemieckie świństwo). Być może po usłyszeniu Miriam Albamo w arii Sekstusa zmieniłaby swoje zdanie, gdyż w ujęciu tej artystki doszły do głosu wszelkie atuty tej partytury. Obdarzona mezzosopranem o szlachetnej, ciemnej barwie, zdolnym zarazem do wykonywania koloratur, a więc w dawnej klasyfikacji włoskiej określanego mianem kontraltu, stworzyła wstępny szkic do muzycznego portretu męskiego bohatera, pierwotnie wykonywanego przez kastrata. Za pomocą różnicowania barwy i dynamiki, a także wydobywania kontrastów agogicznych, oddała pobudliwą naturę tej postaci. Muzykalność artystki udzieliła się orkiestrowemu akompaniamentowi z udatnie koncertującym klarnetem.  Dziwić zatem może, iż z mniejszym powodzeniem wykonała arię Rozyny z Rossiniowskiego "Cyrulika sewilskiego", przeznaczoną właśnie na głos kontraltowy i należącą do rodzimego repertuaru śpiewaczki. Precyzyjnie "wycięte" zostały koloratury, realizowane w technice staccato, podczas gdy same pasaże posiadały nieco niewyraźny rysunek, ale pojawiającej się pod koniec ruladzie nie sposób było odmówić znacznej urody dźwiękowej.


ADRIANA FERFECKA – sopran, Polska

Mimo młodego wieku jest to już w pełni ukształtowana artystka, o zadatkach na silną  osobowość, świadoma przy tym efektów, jakie chce osiągnąć. Recytatyw dla niej to nie tyle wymuszony łącznik pomiędzy solowymi numerami, służący do wyjaśnienia  pojawiających się w akcji perypetii i przeprowadzający pomiędzy scenicznymi sytuacjami, lecz rodzaj wstępnej charakterystyki postaci, w tym przypadku Julii z Belliniowskich "Montecchich i Capuletich", która rozwinięta zostanie w następującej potem arii. W rzeczonym recytatywie zastosowała takie środki interpretacyjne jak wyważone decrescendi (zmniejszenie natężenia dźwięku) czy operowanie głosem w przedziale dynamiki pomiędzy piano i pianissimo. W samej romancy skoncentrowała się na wydobyciu romantycznego typu nastrojowości poprzez śpiew legato, efekt fil di voce (ściszenia mocniej artykułowanego dźwięku). Z kolei w arii Cho-Cho-San z "Madame butterfly" interesującym okazało się przetransponowanie techniki belcantowej na repertuar par exellence werystyczny. Rozpoczynając całość mezza voce (półgłosem), w innych ustępach, kiedy wymagała tego ekspresja, sięgała po mocniejsze brzmienie, nic nie tracące przy tym na szlachetności swej barwy. Chętnie posłuchałbym w jej wykonaniu nie tylko wyjątki z tych oper, ale pochodzące z nich partie w pełnej wersji.


DANIEL MIROSŁAW – bas, Polska

Aria Skołuby ze "Starsznego dworu" w istocie przeznaczona jest na basso profondo, czyli najniższą odmianę głosu basowego. Poza tym w trakcie jej wykonywania dało się wysłyszeć pobrzmiewające tremolando. Lepiej naturze wokalnej tego śpiewaka odpowiada aria "katalogowa" Leporella z "Don Giovanniego". Poza tym lepiej wypadają w jego ujęciu ustępy oparte na technice parlanda, wymagające większej giętkości w głosie, podczas gdy do kantylenowych zakrada się nieco wibrata. Udatnym posunięciem było wplecenie pod koniec mormoranda, wzbogacającego interpretację od strony wyrazowej.


SYLWIA OLSZYŃSKA – sopran, Polska

Bliższy śpiewaczce okazał się walc Musetty z "Cyganerii", zwłaszcza w średnicy jej głos o ciepłym zabarwieniu wywierał korzystne wrażenie. Nieco wysiłku sprawiała intonacja wyższych tonów. Liryczna romanca Julii z "Montecchich i Capuletich" nie wydaje się najodpowiedniejsza, by ukazać jej walory głosowe od najlepszej strony, albowiem jej powołaniem jest repertuar na cięższą odmianę sopranu.


DARIUSZ PERCZAK – baryton, Polska

Swój występ rozpoczął ze znaczną swobodą, otwartym głosem, nienoszącym najmniejszych oznak wysiłku. Szlachetnością brzmienia odznaczały się kantyleny, jedynie w kadencji bez akompaniamentu można było odczuć trochę mniej pewności. Przyznam się, iż arię Malatesty z "Don Pasquale" nie uważam za najszczęśliwszy wybór repertuarowy, który oddałby wszystkie atuty sztuki wokalnej tego artysty, które wykazuje predylekcje do ról o znamionach charakterystycznych, bądź o zacięciu dramatycznym. Stąd o wiele lepiej odnalazł się w kupletach toreadora Escamilla z "Carmen", w których jego dźwięczny baryton zachowywał wyrównane brzmienie również w wysokim rejestrze i przy dynamice forte. Sądzę, iż jest to śpiewak o dużym potencjale rozwojowym, na dodatek o rozległych zainteresowaniach, wykraczających poza obiegowy repertuar.